W dzisiejszym wpisie chciałbym przedstawić Wam samochód, który przez wiele lat dzierżył miano najlepszego na świecie, a mowa tu oczywiście o .....Merecdesie klasy S W140. Zapraszam.
W modelu W140 po raz pierwszy w historii Mercedesa
zastosowano seryjny silnik V12, podwójne szyby, system ESP i BAS, który
wspomagał hamowanie. Jak można się domyśleć, parkowanie tego kolosa nie
należało do czynności łatwych, a więc ułatwiały ją specjalne, wysuwane
z tyłu bagażnika antenki (o czujnikach, nawet prymitywnych, nikt wtedy jeszcze nie
śnił). Wszystkie drzwi, łącznie z klapą bagażnika posiadały siłowniki
automatycznego domykania. Poza tym W140 był wyposażony we wspomaganie
kierownicy zależne od prędkości, boczne poduszki, adaptacyjne zawieszenie
utwardzające się przy wyższych prędkościach, nawigację, sterowanie głosem
Linguatronic i światła ksenonowe. Większość tych rzeczy, a także niezliczone inne
ułatwienia, konfiguracje materiałowo/stylistyczne były dostępne w opcji. Jednakże
takie udogodnienia nie wzięły się znikąd- prace projektowe podjęto wiele lat
przed prezentacją samochodu, a sam projekt kosztował Mercedesa około 1 miliarda
dolarów.
Jak w przypadku poprzednika serii W126, również i tym razem
zaprezentowano stylową i jeszcze bardziej ekstrawagancką wersję coupe (C140),
która pojawiła się na rynku w styczniu 1992 roku. W zależności od roku
produkcji model sprzedawany był aż pod trzema różnymi nazwami: SEC (1992-1993),
S-Klassa Coupé (1993-1996) i CL-Klasa (1996-1998). Drobny facelifting tego
modelu miał miejsce w styczniu 1996 roku.
Limuzyna oferowana była od lipca 1991 roku do października
1998 roku. Wyprodukowano 406 717 egzemplarzy limuzyny i zaledwie 26 025 sztuk
coupe. Co ciekawe, w 1997 roku jeden egzemplarz W140 S 500 L Landaulet został
specjalnie przebudowany dla papieża, św. Jana Pawła II.
Sam model wyprodukowała znana w kolekcjonerskim świecie firma Minichamps, jednak jako nieco zubożony wypust marki Maxichamps. W przeciwieństwie do macierzystej wersji, wydanej wiele lat temu, nie ma ona pomalowanego wnętrza (głównie chodzi tu o drewniane wstawki i klamki) a także brązowych obramowań drzwi (swoją drogą nie widziałem by jakikolwiek oryginał posiadał je w tym kolorze). Sądząc po emblemacie umieszczonym na tylnej klapie, mamy do czynienia z najmocniejszym wariantem W140-ki, czyli 600 SEL, wyposażonym w V12 o pojemności 6 litrów. Co ciekawe, w latach 90-tych, samochód w tej konfiguracji był często kupowany przez szefów polskich i rosyjskich mafii, gdzie doczekał się przydomku ,,Szejseta". Posiadanie ,,Szejsety" było w tamtych latach wyznacznikiem statusu w przestępczej hierarchii, którego nie potrafiło zachwiać nawet Ferrari. Swoją drogą ciekawe jak to było podróżować w bagażniku tego komfortowego samochodu, chociaż z drugiej strony zapewne rzadko znajdowały się tam osoby jeszcze żywe. Wróćmy jednak do modelu. Mimo uboższej wersji, otrzymujemy miniaturę wykonaną bardzo dobrze. Równiutki lakier, czyste szyby i fenomenalne reflektory bez bolców mocujących to największe zalety W140 pomniejszonej 43 razy. Do tego starannie wykonane chromy, równo położone kalkomanie i mamy...porządny modelik który na pewno idealnie wpasuje się w niejedną kolekcję. Tymczasem u mnie zawędrował on na półkę mieszczącą tylko i wyłącznie czarne, ordynarne limuzyny...:)